|
www.parowozy.com.pl Parowozy z Wolsztyna
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maly97
Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:53, 20 Sie 2011 Temat postu: Ol49-59 |
|
|
Ma ktoś może trochę więcej informacji nt. powrotu parowozu Ol49-59 z Leszna, a mianowicie: kiedy i o której?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bydgoszcz_waskotorowa
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Wto 9:25, 23 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
...a więc Ol49-59 jedzie do Chabówki. Ciekawe, czy na miejscu słynna rura parowlotowa przepustnicy znów nie zawiedzie...
Mam pytanie do znawców tematu: czy wykonanie tej naprawy rzeczywiście było tak skomplikowane, że musiało trwać prawie dwa miesiące, czy też po prostu warsztaty w Lesznie tak długo olewały robotę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ariel Ciechański
Dołączył: 05 Lut 2008
Posty: 782
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Skierniewice
|
Wysłany: Wto 15:39, 23 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
bydgoszcz_waskotorowa napisał: | czy też po prostu warsztaty w Lesznie tak długo olewały robotę? |
Warsztaty w Lesznie mają multum roboty z tym co daje Cargo solidny cash, a nie tylko problemy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bydgoszcz_waskotorowa
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pią 11:09, 09 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Dziś mija 38. dzień od rozpalenia Oelki, które to nastąpiło 01.02. Przepisy mówią, że po 30 dniach parowóz powinien zostać wygaszony celem mycia kotła i usunięcia kamienia kotłowego. Dotrwanie tego dnia bez poważnej awarii, powodującej konieczność wygaszenia, jest niewątpliwie wyczynem.
Jednak, czy nie jesteśmy czasem właśnie świadkami zarzynania parowozu przez przegięcie w drugą stronę, tj. zbyt długiego trzymania pod parą bez usunięcia kamienia kotłowego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kucyk
Dołączył: 28 Lut 2012
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:47, 09 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
bydgoszcz_waskotorowa napisał: | Przepisy mówią, że... |
Już tłumaczę: przepisy obecne nic nie mówią. Stare, nieobowiązujące obecnie, ustalały czasookres płukań kotłów.
Jak onegdaj pisałem na stan parowozów nie ma obecnie wpływu ilościowe podejście do eksploatacji, gdyż takowe kryteria nie są osiągalne. Decydujący wpływ ma podejście jakościowe. Którego brak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maly97
Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:29, 10 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Dziś (tj. 10.03.2012r.) będąc na parowozowni zobaczyłem, że oelka 59 stoi bez jednej osi napędnej i oczywiście wygaszona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ty45408
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piotrków Tryb.
|
Wysłany: Sob 16:07, 10 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Kucyk napisał: | Decydujący wpływ ma podejście jakościowe. Którego brak. |
Witam!
Czy to stwierdzenie oznacza, że nikt nie przywiązuje wagi do mycia kotła, a jeżeli wykonuje się tą czynność to robiona jest bylejak?
Jeżeli tak jest, to nie mam więcej pytań na temat eksploatacji kotłów parowozowych. A przy okazji dzięki za wyczerpującą odpowiedź na temat ilości rozpaleń parowozów.
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kucyk
Dołączył: 28 Lut 2012
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:43, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Koledze Ty45 za podziękowania, jeśli są u Kolegów jakieś pytania techniczne dotyczące eksploatacji parowozów, to bardzo chętnie się z Kolegami swoją wiedzą podzielę, proszę zatem śmiało pytać.
Ty45 napisał: | Kucyk napisał: | Decydujący wpływ ma podejście jakościowe. Którego brak. | Czy to stwierdzenie oznacza, że nikt nie przywiązuje wagi do mycia kotła, a jeżeli wykonuje się tą czynność to robiona jest byle jak? |
Nie wiem jakie jest podejście wolsztyńskich warsztatowców do kwestii poruszonej przez Kolegę, stąd trudno jest mi udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie. Jednak aby ogarnąć problem terminów mycia kotła, o które tak martwił się Kolega z Bydgoszczy Wąskotorowej, należy rozwinąć myśl, co owo określenie „mycie kotła” oznacza.
Zacznijmy od żartu. Dawno temu usłyszałem z ust młodszego miłośnika pstrykania zdjęć na terenach kolejowych, że parowóz raz na miesiąc musi mieć umyty kocioł aby... ładnie wyglądał lśniąc na zdjęciach. Zaś matowe i zapyziałe blachy otuliny to znak, że dawno nie był myty.
To, co popularnie nazywa się myciem kotła, jest w rzeczywistości czynnościami drugiego bądź trzeciego poziomu utrzymania – tak obecnie mądrze określa się przeglądy okresowe i przeglądy okresowe poszerzone pojazdów kolejowych. W trakcie ich trwania nie tylko oczyszcza się wnętrze kotła ze zgromadzonego kamienia i szlamu, ale przede wszystkim prowadzi się oględziny zarówno kotła wraz z osprzętem jak i pozostałych części parowozu i tendra. Zauważone oraz odpisane w książce pokładowej usterki powinny zostać podczas „mycia kotła” usunięte, aby zagwarantować bezawaryjną pracę do następnego przeglądu.
Parowóz, jak każda lokomotywa, czy ogólnie maszyna, musi być poddawana czynnościom przeglądowo-naprawczym mającym za zadanie eliminowanie drobnych usterek które zawsze są źródłem poważnych awarii. Jest to stara jak świat metoda na przedłużanie żywotności i oszczędzanie wydatków na eksploatację urządzeń.
Można porównać to do okresowych wizyt u dentysty: doktor sprawdzi paszczę, zobaczy że np. ukruszyło się szkliwo, załata raz dwa, weźmie 60zł i mamy spokój. Jednak jak się do sadysty nie pójdzie, to potem ząb zaczyna psuć się i nie dość że człowiek się nacierpi na fotelu, to jeszcze 600 pójdzie, a często finał jest nawet taki, że będzie jeden ząb w gębie mniej.
Zużycie części mechanicznych jest ściśle związane z ilością przejechanych kilometrów. Drugim czynnikiem decydującym o szybkości wycierania się części jest obciążenie czyli rzeczywista ilość wykonanej pracy. Wiadomo, że mniej wypracowują się mechanizmy gdy lokomotywa ciągnie lekkie składy z niewielkimi prędkościami, a więcej gdy obciążenia są duże a rozkład jazdy forsowny.
To była część mechaniczna. Teraz serce parowozu – kocioł – w którym wygotowująca się woda zostawia sole mineralne oraz inne zanieczyszczenia które się wraz z nią dostały. Wiadomo – im więcej wody odparujemy, tym więcej syfu zostanie wewnątrz czajnika. Powiązanie jest proste: im więcej pracy wykonał parowóz, tym więcej pary zużył silnik czyli więcej wody musiał kocioł wygotować. I oczywiście różniły będą się diametralnie zużycia wody parowozów pracujących np. przy pociągach, w charakterze kotłów stałych czy pozostających w gotowości pod parą.
Czyli mamy z jednej strony kwestie mechaniczne, z drugiej czystość kotła wewnątrz. Tylko jak to wszystko razem zgrać aby nie robić bałaganu i ujednolicić terminy przeglądów, gdy jeden parowóz walczy na co dzień z ciężkimi towarowymi, a inny pod depo przestawia wagony wykonując dziesiątą część pracy tego pierwszego?
Ktoś mądry ustalił na podstawie empirycznych obserwacji że ciężko pracujący, ale właściwie obsługiwany, parowóz może bez szwanku dla mechanizmów jeździć przez miesiąc. Okazało się również że przy właściwym poprawianiu wody kotłowej i zabiegach odmulania najbardziej zapracowane kotły też mogą nie być przeglądane przez ten czas.
Trzeba pamiętać że zasady te tworzone były w czasach, gdy parowozy prowadziły całość przewozów na sieci kolejowej, zaś kolej była nie tylko największym przewoźnikiem, ale ciągle popyt na przewozy był większy niż możliwości transportowe. Stąd każde niepotrzebne wyłączenie lokomotywy powodowało nie tylko straty finansowe, ale zmniejszało możliwość wykonania pracy, co było bardzo niekorzystne również ze względów politycznych. Dlatego też mądrzy inżynierowie przy współpracy z mechanikami określili takt przeglądów na miesięczny, gdyż dawało to z jednej strony gwarancję nie przekraczania norm zużyć czy zanieczyszczenia wnętrza kotła, a z drugiej nie powodowało nadmiernych, niepotrzebnych postojów. Okazało się ten system na tyle dobry, że wprowadzono go na całej kolei co uprościło planowanie pracy warsztatom, gdyż łatwo można było organizować przeglądy tak, że gdy jeden parowóz kończył przegląd, drugi był wstawiany na jego miejsce.
To trochę tak jak ze wspomnianym dentystą: na przeglądy chodzi się raz na pół roku, a choć większą gwarancję zdrowego uzębienia dało by chodzenie codziennie na wizyty, nikt rozsądny nie będzie tego robił bo nie ma to sensu a i $$$ idzie. Z drugiej strony chodzenie raz na rok może powodować, że od czasu ostatniej kontroli rozwinie się jakaś próchnica, bo zbyt wiele czasu upłynęło.
Tak więc Kolega Bydgoszcz Wąsk. może się nie martwić że przedłużenie o kilka dni czasu pozostawania parowozu pod parą miało dla maszyny negatywne skutki, zważmy że obecnie praca parowozu biorąc pod uwagę obciążenia i ilość przejeżdżanych kilometrów jest mizerna w stosunku do założeń jakimi kierowali się ustalający ten miesięczny takt przeglądów. Śmiem twierdzić że i przeglądy co dwa miesiące nie szkodziły by czajnikom, tylko że...
No właśnie. Tutaj jest przysłowiowy pies pogrzebany. Nie trzeba być fachowcem od maszyn parowych żeby stwierdzić, chociażby po obejrzeniu zdjęć czy filmików z Wolsztyna, że stan techniczny maszyn jest mocno odległy od przepisowego, w którym ten cykl miesięczny miał umożliwić utrzymanie lokomotyw. I wydawać by się mogło, że gdyby nawet terminy mycia kotła były przestrzegane co do minuty, nawet gdyby robić je częściej np. co dwa tygodnie, to nie zmieni to faktu, że obsługa traktuje je dosłownie: parowóz staje na mycie kotła, zatem myjemy kocioł i to wszystko. Przegląd nie jest wykonywany, a nawet jeśli jest zrobion, to usterki zauważone nie są usuwane.
Obecnie parowozy jeżdżą mało i nijak ich eksploatacja ma się do sztywnych przepisów tworzonych 60 lat temu. Po prostu te stare przepisy określające kiedy należy przeglądy robić nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. Właśnie to miałem na myśli pisząc o ilościowym podejściu do eksploatacji. Obecnie jedynym słusznym kryterium jest jakość. Utrzymywanie parowozów w dobrym stanie technicznym przez eliminowanie usterek niezależnie od wyznaczonych na papierze terminów przeglądów aby niedopuścić do powiększania defektów i w wyniku tego powstania poważnych awarii. A tego właśnie nie ma. I to niszczy maszyny.
Wszystkim, którzy dotrwali do końca posta, serdecznie dziękuję!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ty45408
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piotrków Tryb.
|
Wysłany: Nie 20:49, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Kucyk napisał: | Utrzymywanie parowozów w dobrym stanie technicznym przez eliminowanie usterek niezależnie od wyznaczonych na papierze terminów przeglądów aby niedopuścić do powiększania defektów i w wyniku tego powstania poważnych awarii. A tego właśnie nie ma. I to niszczy maszyny.
|
Czy obecnie stosuje się jeszcze środek zmiękczający "sodafos", który był popularnie stosowany w latach 50-tych? Przy nalewaniu wody do tendra w parowozowni pobierano do bańki ten środek i pomocnik dolewał go do wody przy otwartej klapie wlewu.
A co do utrzymywania parowozu w odpowiednim stanie technicznym to mogę powiedziec, że kiedyś po każdym powrocie do macierzystej parowozowni maszynista pisał tzw. "raport" zawierający uwagi o stanie maszyny. Wogóle na kolei to była "służba", a nie nielubiana praca, i ktoś kto nie miał umiejętności i serca do parowozu, długo nie pojeździł.
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Doctor
Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 20:51, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Wiesz Kucu, z tym utrzymaniem to może być słabo z wielu powodów. Ogólnie znany jest przecież fakt, że na szopie brakuje rąk do pracy, szczególnie na warsztacie. OK, raz na jakiś czas można "pożyczyć" paru pracowników z Leszna, ale oni raczej i tak mają co robić w Lesznie przy rumuńskim szrocie. Dlatego podejrzewam, że ci, którzy są w Wolsztynie to raczej dostają zadania najpilniejsze, a na większy zakres dbania nie mają czasu.
A młodzi do pracy na szopie raczej się nie garną. A przynajmniej nie w ilościach hurtowych
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kucyk
Dołączył: 28 Lut 2012
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:32, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Czy obecnie stosuje się jeszcze środek zmiękczający "sodafos", który był popularnie stosowany w latach 50-tych?
Sodafos to powstała w okresie promowania nowomowy nazwa prostej mieszaniny wodorotlenku sodowego z fosforanem sodowym. Myślę że „popularność” tego środka nie zmalała do dziś, skoro jest masowo używany wszędzie tam, gdzie liczy się obniżenie tzw. twardości wody, stąd zapewne i we wolsztyńskiej szopie używa się ługu sodowego do poprawiania parametrów wody zasilającej kotły.
Jeśli na tendrze parowozu albo na hali znajduje się pokrzywiona łopata mająca wyraźne ślady białej soli na sobie, to można mieć pewność że woda jest uzdatniana. Innym faktem świadczącym niezaprzeczalnie o stosowaniu zmiękczania wody jest istnienie laboratorium w lokomotywowni.
maszynista pisał tzw. "raport" zawierający uwagi o stanie maszyny
I jest tak do dzisiaj. Raport zastąpiła książka pokładowa pojazdu z napędem zawierająca zarówno uwagi o usterkach jak i odpisy o ich usunięciu.
w szopie brakuje rąk do pracy
Nie wnikając czy jest to kwestia „wędkarska” ryby psującej się od głowy, czy kwestia „proktologiczna” posiadania przez warsztatowców pracy w odbycie, piszę śmiało: jeśli rzeczywiście taki stan istnieje, to będzie gwoździem do trumny dla maszyn, a tym samym istnienia parowozowni Wolsztyn. Pamiętać należy że parowozownia bez parowozów jest jak agencja bez agentek.
Pozdrawiam towarzysko!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bydgoszcz_waskotorowa
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Nie 22:41, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Kolego Kucyku, chylę czoła i serdecznie dziękuję za wyjaśnienie tematu, podzielenie się Twoją wiedzą oraz cierpliwość w wyczerpującym przybliżaniu ważnych zagadnień
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Filip B.
Dołączył: 05 Lut 2008
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nowy Dwór Gdański
|
Wysłany: Pon 17:01, 12 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Kucyk napisał: | Czy obecnie stosuje się jeszcze środek zmiękczający "sodafos", który był popularnie stosowany w latach 50-tych?
Sodafos to powstała w okresie proowania nowomowy nazwa prostej mieszaniny wodorotlenku sodowego z fosforanem sodowym. Myślę że „popularność” tego środka nie zmalała do dziś, skoro jest masowo używany wszędzie tam, gdzie liczy się obniżenie tzw. twardości wody, stąd zapewne i we wolsztyńskiej szopie używa się ługu sodowego do poprawiania parametrów wody zasilającej kotły.
Jeśli na tendrze parowozu albo na hali znajduje się pokrzywiona łopata mająca wyraźne ślady białej soli na sobie, to można mieć pewność że woda jest uzdatniana. Innym faktem świadczącym niezaprzeczalnie o stosowaniu zmiękczania wody jest istnienie laboratorium w lokomotywowni. |
Widzę, że uczestnicy dyskusji nie bywają w Wolsztynie. Nie ma w nim laboratorium, nie ma na tendrze ani na hali pokrzywionej łopaty ze śladami soli, ale zmiękczanie wody się stosuje. Przy wieczornym obrządzaniu wrzuca się do tendra łopatkę sody. Póki ten proceder trwa (a trwa i zachodzi codziennie) można to po prostu zaobserwować "w naturze".
Pozdrawiam,
FB
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
KRISnt
Dołączył: 24 Maj 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:20, 12 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Filip B. napisał: | Kucyk napisał: | Czy obecnie stosuje się jeszcze środek zmiękczający "sodafos", który był popularnie stosowany w latach 50-tych?
Sodafos to powstała w okresie proowania nowomowy nazwa prostej mieszaniny wodorotlenku sodowego z fosforanem sodowym. Myślę że „popularność” tego środka nie zmalała do dziś, skoro jest masowo używany wszędzie tam, gdzie liczy się obniżenie tzw. twardości wody, stąd zapewne i we wolsztyńskiej szopie używa się ługu sodowego do poprawiania parametrów wody zasilającej kotły.
Jeśli na tendrze parowozu albo na hali znajduje się pokrzywiona łopata mająca wyraźne ślady białej soli na sobie, to można mieć pewność że woda jest uzdatniana. Innym faktem świadczącym niezaprzeczalnie o stosowaniu zmiękczania wody jest istnienie laboratorium w lokomotywowni. |
Widzę, że uczestnicy dyskusji nie bywają w Wolsztynie. Nie ma w nim laboratorium, nie ma na tendrze ani na hali pokrzywionej łopaty ze śladami soli, ale zmiękczanie wody się stosuje. Przy wieczornym obrządzaniu wrzuca się do tendra łopatkę sody. Póki ten proceder trwa (a trwa i zachodzi codziennie) można to po prostu zaobserwować "w naturze".
Pozdrawiam,
FB |
Laboratorium jest w Poznaniu przy ulicy Kolejowej, byłem-widziałem. Ponoć codziennie są przywożone próbki wody do badania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Doctor
Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 21:34, 12 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Środek zmiękczający wrzuca się nie tylko przy wieczornym obrządzaniu, ale w południe również, czego nie raz byłem świadkiem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|